Wigilijna gorączka: Jak Zofia Moraczewska przygotowywała się do Bożego Narodzenia?

Święta Bożego Narodzenia, ten magiczny i wyczekiwany czas, to dla większości z nas wciąż okres intensywnych przygotowań. Czy zastanawialiście się jednak, jak ten przedświąteczny maraton wyglądał w dwudziestoleciu międzywojennym, zwłaszcza w domu jednej z najważniejszych kobiet epoki? Kulinaria, tak jak historia, najlepiej opowiadają o życiu codziennym. Przyjrzyjmy się, jak Zofia Moraczewska – żona polityka, inteligentka, a przede wszystkim gospodyni domowa – podchodziła do Wigilii i porównajmy jej metody z twardymi, lecz sprawdzonymi poradami Lucyny Ćwierczakiewiczowej z poprzedniego stulecia.


Kulinarna Logistyka Sulejówka: wigilia 1923

Jak spędzali Moraczewscy Boże Narodzenie? Przede wszystkim nie zawsze zostawali na święta w domu w Sulejówku a jechali w odwiedziny do rodziny. W takim przypadku Zofia nie miała potrzeby pisać do swojej siostry Heleny, bo wreszcie mogły się spotkać osobiście i nagadać do woli. Jednak, jeżeli rodzina zostawała w domu, to w styczniu do Heleny szła listowna opowieść o gościach, smakach i przygodach jakie dostarczał ten świąteczny czas. Czytając ich korespondencję dostajemy też informacje o dość skomplikowanych przygotowaniach do wigilii. Tym razem listy Zofii Moraczewskiej przenoszą nas w 1923 r.

W 1923 r. dla Zofii Moraczewskiej święta w Sulejówku oznaczały solidną operację logistyczną, której sercem było intensywne pieczenie a przygotowania do Wigilii ruszały u niej na tydzień przed samymi świętami. Zofia, notując z satysfakcją w liście do siostry, że wszystko się udało „jak trzeba”, pozostawiła po sobie listę imponujących świątecznych wypieków: od placka orzechowego i tortu z jabłek w kruchym cieście, przez pierniczki z makiemobwarzanki parzone (z ciasta ptysiowego), precliki aż po kabłączki migdałowe na opłatkach i albertki, czyli ciasteczka z lukrem cytrynowym. Piekła też pieczywo. Co ciekawe, wiele z tych specjałów możemy dziś otworzyć sięgając przepisy Róży Makarewiczowej, autorki, z której Zofia Moraczewska korzystała w swojej kuchni.

Autentyczne smaki wigilijne z 1923 r

Cześć tych przepisów udało mi się znaleźć w książce pod tytułem: „Przepisy praktyczne ciast drożdżowych, tortów, Ciastek, cukierków, lodów i likierów” Róży Makarewiczowej, autorki, którą Zofia Moraczewska bardzo ceniła. Z Polony, czyli cyfrowej Biblioteki Narodowej można ściągnąć wydanie z 1911 r. Nie wszystkie z tych wypieków są słodkie, co ucieszy amatorów wypieków na „wytrawnie”.

Obwarzanki ptysiowe

Do 1/2 szklanki sklarowanego masła wlać szklankę zimnej wody. Zagotować, uważając, aby dobrze zakipiało; wsypać do wrzącej wody 2 szklanki mąki i gotować mieszając, aby ciasto nie lepiło się do rondla i nie zbijało w grudki. Następnie dać tę masę do donicy i ucierać wałkiem, a gdy ostygnie, wbić po jednem 6 jaj, nie przestając mieszać. Gdy ciasto spulchnieje i zbieleje, wyłożyć na stolnice, taczać wałeczki na palec grube, zwijać małe obwarzaneczki, układać na blasze (smarowanej masłem) i dać do pieca gorącego, jak na bułki; uważać przy pieczeniu, aby nie opadły (wyjęte za wcześnie opadają); w pieczeniu powinny nabrać ładnego złotego koloru; gdy mają dosyć, wyjąć natychmiast, maczać w jaju, posypywać drobno siekanymi migdałami, zmieszanymi z cukrem, ułożyć napowrót na blasze i dać do pieca, aby zaschły. Uważać pilnie, aby się nie przepaliły.

Precliki drożdżowe

Litr mąki, 2 jaja, 1 żółtko, duża łyżka świeżego masła, łyżka gęstej, kwaśnej śmie-tany, 3 deka drożdży, rozrobionych w mleku, troszkę soli, 5 deka cukru. Masło rozetrzeć z mąką, potem dodać resztę i wyrabiać na pulchne ciasto. Następnie robić precliki, układać na blasze, smarowanej masłem, a gdy podrosną, smarować jajem, posypywać makiem i piec w niezbyt gorącym piecu na kolor blado pomarańczowy. Z tego samego ciasta można robić paluszki, które należy posypywać solą i kminkiem.

Alberty

1 kilo i 12 deka mąki, 28 deka cukru, szklanka kwaśnej śmietany, 3 jaja, pół deka sody, za 10 hl. wanilii, 7 deka masła. Cukier z jajami uciera się na masę przez 3 kwadranse, z dodaniem masła; potem wlewa się śmietanę i uciera się znowu kwadrans, dodaje się po trosze mąki, a gdy dobrze wy-mieszane, rozwałkowuje się częściami, wykrawuje foremką, na ten cel zrobioną i piecze się na blasze, wysypanej mąką.

Kabłączki migdałowe

56 deka migdałów parzonych i obieranych (które przy obieraniu wrzucać do zimnej wody, wypłukać i wytrzeć do sucha), zemleć i usiać, następnie utłuc w moździerzu na masę, sypiąc po trosze 56 deka cukru miałkiego; dać do donicy masę, wbić 3 białka i ucierać wałkiem tak długo, aż się uformuje równa, gęsta masa, co powinno trwać pół godziny; potem smarować na opłatki, krajane w wąskie, długie paski, układać na formę kabłączkowatą, smarowaną woskiem, posypać grubym, tłuczonym cukrem i natychmiast dawać do wolnego pieca, aby należycie zaschły, a jak tylko zaczną żółknąć, wyjąć.


Półwieku różnicy: Poradnik XIX -wiecznej gospodyni vs. nowoczesna kobieta Dwudziestolecia

Zofia Moraczewska, która wyszła za mąż w 1899 roku, uczyła się prowadzenia gospodarstwa domowego z książek Lucyny Ćwierczakiewiczowej – królowej porad kulinarnych i domowych drugiej połowy XIX wieku. Skąd o tym wiemy? Bo prosiła siostrę o przysłanie tych poradników, które zapodziały się wśród paczek i przesyłek wysyłanych do domu, który tworzyli po ślubie z Jędrzejem Moraczewskim. Dom w Sulejówku tworzyła dwadzieścia lat później jako dojrzała kobieta i doświadczona gospodyni. Czy dawne nauki były nadal aktualne dla nowoczesnej, aktywnej politycznie i społecznie kobiety z lat 20. XX wieku? 

Zacznijmy od punktu widzenia na świąteczne przygotowania wyrażonego przez Lucynę Ćwierczakiewiczową w „Kalendarzu” na 1876 rok. Według niej grudzień to przede wszystkim miesiąc adwentowego postu oraz czas spokojnego wytchnienia dla gospodyń. Główne zadania na ten miesiąc obejmowały zaopatrzenie w baryłki śledzi, przysposabianie domowych piw, octów i drożdży oraz pieczenie trwałych ciastek, jak pierniki, makagigi i marcepany, które określała mianem wypieków wykonywanych „wolnym czasem”. Dodatkowo, zalecała, by wieczorami szyć kolędy, czyli prezenty, dla dzieci i biednych. Natomiast na ostatni tydzień zalecała zostawić generalne porządki, aby na finiszu przygotowań uniknąć zbędnego pośpiechu.

Ciągłość i zmiana

Porównując te dwa podejścia, widzimy fascynujący obraz ewolucji polskich tradycji świątecznych. Zasada pieczenia ciast i ciasteczek oraz chleba z dużym wyprzedzeniem oraz wykonywania generalnych porządków na długo przed Wigilią z pewnością została, ale… ten okres zostaje skrócony do ostatniego i mega intensywnego tygodnia. Próbę czasu i doświadczenia przetrwało inne zalecenie by robić zakupy ryb dzień przed wigilią ale nie „w ostatniej chwili”. Lucyna Ćwierczakiewiczowa upomina, że kupowanie ich w wigilię – zagwarantuje świeżość i dobrą cenę ale nie pozostawi kucharkom czasu na odpowiednie przyprawienie potraw.

A jak te historyczne niuanse przekładają się na Wasze obecne święta?

Kulinarna gorączka Wigilii Zofii Moraczewskiej to idealne studium przypadku. Pokazuje, jak tradycja, wzięta w karby nowoczesnej logistyki i świadomego wyboru przepisów, przetrwała próbę czasu. W domu inteligentki z dwudziestolecia międzywojennego nadal czuć echa XIX-wiecznej pedanterii Ćwierczakiewiczowej i przepisów z początku XX wieku (lista ciast Róży Makarewiczowej – też autorki z przełomu stuleci). U mnie na blogu ilustracja od Nano Banana – wszystkie składniki, których potrzebujecie by przygotować ciasta i ciastka jak w Sulejówku u Zofii Moraczewskiej. Ja nawet nie mam tak dużego blatu w kuchni by to wszystko zgromadzić.

Pytanie do Was: Czy w Waszych rodzinnych przygotowaniach do Wigilii wciąż odzywają się „stare” zasady (np. pieczenie pierników w listopadzie, generalne porządki na długo przed – z myciem okien włacznie)? Jak dawne są Wasze „tradycyjne” przepisy? Jak dziś wyglądają Wasze przygotowania? Podzielcie się swoimi kulinarnymi tradycjami!

A więcej inspiracji na Boże Narodzenie z znajdziecie tutaj: Wigilijna kolacja w Warszawie 160 lat temu oraz Wigilijne ślimaki i jarmuż z kasztanami a także Ślimaki po staropolsku, czyli wigilia 330 lat temu

Natomiast inne smaki i gospodarcze troski z listów Zofii Moraczewskiej znajdziecie tutaj: Hiperinflacja w słoiku: jesień Zofii Moraczewskiej między powidłami a polityką oraz Andrzejki u Moraczewskich a także Gospodarcze troski Zofii Moraczewskiej


Odkryj więcej z Agnieszka Kuś

Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.

Dodaj komentarz