Zima to czas spokoju, odpoczynku dla ziemi i… chwilowej ulgi dla ogrodników. Ale nie dla Zofii Moraczewskiej! Kiedy tylko opadły liście, a kalendarz zaczął odliczać dni do pierwszych mrozów, Pani Zofia, żona premiera, wpływowa posłanka i działaczka społeczna, wpadała w wir towarzyskich przygotowań. Na horyzoncie majaczyło Boże Narodzenie i Karnawał, ale prawdziwy sezon zimowych zgryzot i radości otwierały hucznie obchodzone Andrzejki.
Z listów Moraczewskiej do siostry wyłania się obraz życia towarzyskiego, które było równie intensywne, co jej działalność polityczna. Przyjęcia, proszone kolacje, śniadania – wszystko na szeroką skalę. I choć Zofia cieszyła się na gości, to jak każda dobra gospodyni doskonale wiedziała, że to właśnie oni potrafią dostarczyć największych kłopotów.
Spóźnialscy Piłsudscy
Rok 1923. Andrzejki. Przygotowania Moraczewskich muszą iść pełną parą. W menu, rzecz jasna, popisowe danie gospodyni: faszerowana kapusta. To jeden z kulinarnych filarów domu, który pojawiał się zarówno na eleganckich andrzejkowych kolacjach, jak i na wigilii. Kapusta musiała być idealna: cała główka, ugotowana, z farszem umieszczonym ostrożnie między liśćmi.
I wszystko szłoby gładko, gdyby nie goście specjalni. Tego wieczoru na salonach Moraczewskich oczekiwano samego marszałka, Józefa Piłsudskiego, z małżonką Aleksandrą.
„Na przykład na Andrzejki w 1923 r. Józef i Aleksandra Piłsudscy przyszli spóźnieni – o półtorej godziny. Gospodarze i inni goście czekali z jedzeniem, więc w efekcie, jak pisze Zofia do siostry, kartofle były niedobre i kapusta faszerowana też nie najlepsza, bo trzeba ją było odgrzewać.”
Prawdziwy kulinarny horror! Proszę sobie wyobrazić frustrację Zofii, której popisowe danie straciło swój urok przez… spóźnienie głównych gości! Ten list to nie tylko anegdota, to świadectwo epoki, w której poszanowanie dla jedzenia i pracy gospodyni było niemalże rytuałem, a każda rysa na kulinarnym wizerunku bolała podwójnie.
Przepis na andrzejkowy (i wigilijny!) popis Zofii Moraczewskiej
Choć Marszałek niemal zepsuł Kapustę Faszerowaną, my nie damy jej zginąć! Przenieśmy się do kuchni Moraczewskich i spróbujmy odtworzyć to wyjątkowe danie z dwudziestolecia międzywojennego. Zofia, jako świadoma i nowoczesna kobieta, korzystała z najlepszych poradników, ale takich bardziej klasycznych – wolała autorki z przełomu XIX i XX wieku. Poniższy przepis, który w całości zaczerpnęłam z książki kucharskiej „Praktyczna kuchnia” Róży Makarewiczowej – autorki, o której Zofia Moraczewska pisała w swoich listach i której porady ceniła – ukazuje cały kunszt kuchni sprzed wieku:
Kapusta faszerowana w kształcie budyniu.
(Proporcja na 4 osoby)
Główkę kapusty średniej wielkości zalać gorącą wodą i gotować około 20 minut, dopóki wierzchnie liście nie zmiękną; wtedy odcedzić, wyłożyć na okrągły półmisek i odwijać ostrożnie wierzchnie liście dookoła główki, opierając je na półmisku, ale pozostawiając przy głąbie. Liści tych odwinąć ze 20 rzędów.
Resztę główki ostrożnie odciąć nożem od głąbia [s], nie nadwerężając pozostawionych poprzednio liści, odciętą część główni przekroić na 4 części, zalać znów gorącą wodą, lecz tym razem osoloną i gotować godzinę, poczem wodę odlać. Ugotowaną kapustę posiekać na masę, odrzuciwszy kawałki głabia [s].
Utrzeć razem na masę dużą łyżkę masła z 4 żółtkami, dodać 3 pełne łyżki tartej sianej bułki, pieprzu na koniec nożna i soli do smaku; ubić pianę z pozostałych białek, dać posiekana kapustę i wymieszać tę masę, dobrze oddzielone listki kapusty nakładać tą masą, formując kształt główki, ułożyć na środku serwety, zebrać końce i zawiązać mocno. Zalać znów gorącą wodę trochę osoloną i gotować w serwecie godzinę. Podając na stół, wyłożyć kapustę z serwety na okrągły półmisek i polać zrumienioną bułeczką z masłem. Jest to bardzo smaczna i delikatna jarzyna.
Czy Józef Piłsudski, spóźniając się, docenił tę „delikatną jarzynę”?
Jędrzej Moraczewski – solenizant wie lepiej!
Problemy w kuchni Moraczewskich nie kończyły się na opóźnieniach wybitnych gości. Czasem dostarczał ich sam solenizant, Jędrzej Moraczewski, którego imieniny (Andrzeja) naturalnie wypadały pod koniec listopada, stając się często andrzejkową celebracją.
Jędrzej wcale nie ułatwiał Zofii życia. Choć przyjęcia planowane były z rozmachem (np. w 1925 roku na niezapowiedzianych gości przygotowywano zimne pasztety z zajęcy i kaczek, sałatę majonezową, tort makowy z gorącym miodem), to imieninowe menu Moraczewskiego potrafiło zszokować!
Zofia pisze w 1933 roku:
„Uśmiałam się z menu, którego dopomina się Jędrzej. Otóż na to drugie śniadanie mają być: śledź, kiszone ogórki, łazanki z szynką na gorąco, tort kawowy i wódki! A na kolację Jędrzej chciał mieć koniecznie grzanki z ciemnego chleba ze słoninką i mus z jabłek na zakończenie! Co do śniadania nie protestuje, bo on zna gusta swoich ludzi z ZZZ [Związek Związków Zawodowych – przypis AK], ale z kolacji stanowczo wyrzucam i te grzanki i mus jako nieestetyczne i nieeleganckie.”
Oto i prawdziwe gospodarcze troski Zofii Moraczewskiej! Walka o elegancję i estetykę, toczona z miłością, ale i stanowczością, przeciwko prostym gustom męża i jego socjalistycznych towarzyszy. Grzanki ze słoninką – tego w salonach Zofii nie zniesiono!
Łazanki, sałata i czekolada – menu idealne
Jak widać, Moraczewscy w swojej kuchni balansowali między prostotą (śledzie, grzanki) a prawdziwą elegancją. Nawet niezapowiedziani goście (których Zofia spodziewała się na „Jędrucha” w 1925 r.) musieli być ugoszczeni z pompą. Uzupełnijmy więc menu Moraczewskich o dwa przepisy, które Zofia miała w repertuarze i które podawała na Andrzejki:
Sałata majonezowa (Makarewiczowa)
Ładna i estetyczna alternatywa dla słoniny, godna elegancji Pani Zofii! W składzie: kartofle, surowe selery, drobniutka fasolka, korniszony, rydze marynowane, jabłka. Całość łączona domowym majonezem z żelatyną (dla lepszej formy), formowana w foremce od kremów i podawana na okrągłej salaterce, udekorowanej zieloną sałatą, „raczymi szyjkami” i sardelami. Prawdziwa królowa przyjęć!
Łazanki z szynką (Makarewiczowa)
(Proporcja na 6 osób) Danie ciepłe, pożywne, ale i dające się dostosować do bardziej eleganckiego przyjęcia. Do litra mąki sianej dać 6 jaj, osolić i zagnieść ciasto, potem wywałkować jak najcieniej. Ugotować w słonej wodzie, aby tylko raz się woda obróciła, odcedzić i przelać zimną wodą. Usiekać ćwierć kila szynki, dodać do łazanek z 8 deka świeżego masła i soli. Ukłócić mocno dobrej, kwaśnej śmietany z 3 żółtkami, wlać do łazanek, wymieszać, przełożyć do rondla wysmarowanego masłem i tartą bułką, a następnie zapiekać w piecu przez godzinę, aby się zrumieniły.
Czekoladowa słodycz na bal dla dzieci
Andrzejki u Moraczewskich to nie tylko polityka i spóźnione głowy państw. Zofia dbała też o swoje dorastające dzieci, organizując przyjęcia dla młodzieży, na których zamiast wina owocowego (dumy Jędrzeja!) serwowano… czekoladę.
Czekolada (Makarewiczowa)
Główny warunek dobroci to dobry gatunek samej czekolady. Na 4 filiżanki: 14 deka dobrej waniliowej czekolady w tabliczkach utrzeć na tarce. Zalać 4 filiżankami mleka, a gdy zacznie kipieć, zasypać tartą czekoladą, mieszając ciągle, aż się rozgotuje. Ubić 4 żółtka z łyżką cukru, zaparzyć je wrzącą czekoladą, zlać razem i kłócić mątewką tak długo, aż czekolada zgęstnieje i wzniesie się. Podawać z bitą śmietaną na sztywną, osłodzoną piankę.
Andrzejki u Moraczewskich to idealne połączenie wysokiej polityki, rodzinnych kompromisów i przepysznej kuchni. Mimo „zgryzot” Zofii, jej dom musiał tętnić życiem, a stół uginać się od smakołyków.
Na zdjęciu: Członkowie klubu parlamentarnego PPS w kuluarach sejmowych. Widoczni od lewej: Adam Pragier, Jędrzej Moraczewski i z prawej Rajmund Jaworowski, NAC

Chcesz poznać więcej smaków Dwudziestolecia?
Jeśli spodobała Ci się opowieść o kuchni Moraczewskich, koniecznie sięgnij do innych odcinków naszego cyklu, w których Zofia dzieli się swoimi troskami i radościami:
- Horror Wielkiego Piątku: oklapnięte baby i niespokojne sny Zofii Moraczewskiej
- Gospodarcze troski Zofii Moraczewskiej
- Sierpień w ogrodzie Zofii Moraczewskiej
A Wy? Jakie macie nieśmiertelne, tradycyjne potrawy, bez których Wasze Andrzejki, imieniny czy inne przyjęcia towarzyskie nie mogą się obyć? Podzielcie się swoimi przepisami i kulinarnymi anegdotami w komentarzach!
Odkryj więcej z Agnieszka Kuś
Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.
