Tradycja Wielkanoc to nie tylko szynka i chrzan – to też wspaniały czas dla miłośników domowych wypieków! Dzięki listom Zofii Moraczewskiej wiemy, że menu wielkanocne w dwudziestoleciu, choć bogate w mięsa i wędliny, przede wszystkim kusiło deserami.
Królestwo żółtek: baby, sedzaki i 60-jajkowa babka
Królową stołu niepodzielnie pozostawała drożdżowa baba. Ale w latach 20. XX wieku w domach takich jak willa „Siedziba” Moraczewskich na stole lądowały też specjalności, które dziś są niemal zapomniane: sedzak: Ciasto drożdżowe, prawdopodobnie bogatsze w bakalie i masę, (pojawiające się konsekwentnie w menu z 1922 i 1925 roku) oraz przekładaniec (ciasto biszkoptowe lub kruche z masą – kolejny stały bywalec na wielkanocnym stole).
To były ciasta wymagające nie tylko czasu, ale i… pieniędzy! Przyjrzyjmy się przepisom z epoki, którymi posługiwała się Zofia. Babka petenytowa z książki Róży Makarewiczowej („335 recept”, wydanie 1900) wymagała aż 60 żółtek!
„60 żółtek surowych przetrzeć przez sito i bić w cieple z pół kila cukru przez godzinę…” – ten przepis to wyzwanie logistyczne i finansowe nawet dziś.
Równie imponujący był placek przekładany wg Lucyny Ćwierczakiewiczowej, do którego potrzeba było 20 żółtek. To była po prostu słodka złota era – im więcej jaj, masła i cukru, tym większy był wyraz zamożności i celebracji świąt.
Nowe trendy: tort kawowy Pilatowej i luksusowy nugat
Wraz z upływem lat, świąteczny stół Moraczewskiej ewoluował. Menu z 1925 roku pokazuje, że do tradycyjnych makowców, sedzaków i placków z powidłami (również obecnych na stole) dołączyła nuta wyrafinowania i elegancji. Menu z 1925 roku zostało wzbogacone o tort daktylowy, nugat (wzorowany na najlepszych cukierniach) oraz intrygujące, imienne kreacje: tort kawowy Pilatowej i tort pomarańczowy Andzi. Niestety, w korespondencji Zofii Moraczewskiej, w której zachowały się wzmianki o tych deserach, nie znajdziemy przepisów na te konkretne wypieki. Ich obecność i popularność świadczy o tym, że świąteczny stół Moraczewskich był żywą kroniką kulinarną, odzwierciedlającą zarówno umiłowanie tradycji, jak i otwartość na nowoczesność i smak.
Smaki, które czekają na odkrycie!
Który z tych zapomnianych luksusów najbardziej Was intryguje? Tort daktylowy, sedzak, czy może nugat – ten, który „będzie smakował jak z pierwszorzędnej cukierni”?
A Ty? Czy masz w swojej rodzinie przepis na babkę, która wymaga nieprzyzwoitej liczby żółtek? Podziel się w komentarzu! Spróbujmy wspólnie przywrócić na nasze stoły ten dawny, słodki przepych! 🍰
Odkryj więcej z Agnieszka Kuś
Zapisz się, aby otrzymywać najnowsze wpisy na swój adres e-mail.
