Tour miradour

Wiem, powinno być miradouro, bo chodzi o wyraz portugalski i azorską wyspę Sao Miguel, ale tour miradour (bez o) brzmi znacznie bardziej jak: „wycieczka panoramiczne zapierająca dech w piersiach z zachwytu”. To był dzień pełen wrażeń, a my po prostu wypożyczyłyśmy samochód i objechałyśmy wyspę.

Samochodowe objeżdżanie punktów widokowych czyli miradouros, to jedna z głównych wyspiarskich atrakcji. Widoki są różne; po pierwsze – dramatycznie oceniczne i klifowe. Dalej, są też, moje ulubione wulkaniczne, bo niektóre punkty widokowe (z wygodnymi parkingami) są położone na obrzeżach kalder. I w końcu, są przystanki zamienione w mini tropikalne ogrody. Moc zachwytów gwarantowana – a w bonusie stada krów i kotów.

Na nasze tour miradour wybrałyśmy północno-wschodnią cześć wyspy. A właściwie wybrał za nas azorski wyż, który dość kapryśnie rządzi okolicznościami przyrody na wyspach – zwłaszcza w zimie.

Pogodna jest zmienna i może się różnić w poszczególnych częściach wyspy. I przez to robi się ciekawie – bo na Azorach, w strategicznych miejscach, porozmieszczane są kamerki i można sprawdzić pogodę w realu dzięki aplikacji spotazores.com

Zdumiewające, jak oglądanie tych transmisji wciąga. Ile emocji można doświadczyć! Przez dwa dni kamera na interesującym mnie wulkanicznym miradouro pokazywała wszystkie odcienie szarości, i w końcu wyszło słońce! Co za radość…. i rekord trasy Ponta Delgada – Sete Cidades, bo nie mogłam uwierzyć, że pogoda się utrzyma (na Azorach można maksymalnie 100 km/h, a drogi kręte, jak w Karkonoszach). O tym zakątku wyspy będę jednak pisać przy innej okazji. Dziś mam uporządkować zdjęcia wybrzeża od miejscowości Ribeira Grande po Nordeste.

Mieszkałyśmy w Ponta Delgada na południu, więc musiałyśmy przejechać całą wyspę na osi południe – północ, co nie było ani trudne (droga szybkiego ruchu), ani długie (zajmuje około 15 minut). Sao Miguel to wyspa długa, ale wąska. Pierwszy ciekawy przystanek był tuż przy wyjeżdzie z miasta, w San Roque z widokiem na wysepkę Rosto de Cao (lub po prostu San Roque). Stad już prosto na północ i zachwyty nad zatoką Santa Iria (miradour de Santa Iria) na punkcie widokowym wśród zielonych pastwisk.

W porze lunchu – zmiana krajobrazu, bo zatrzymałyśmy się na herbatę na plantacji Cha Gorreana. To jedna z dwóch plantacji na Sao Miguel i w hm….w Europie (przynajmniej nominalnie Azory to Europa). Po internetach chodzą wyczerpujące opisy degustacji tej europejskiej herbaty. Od siebie dodam jedynie, że zielona dobrze znosi długie i wielokrotne parzenie, nie robi się gorzka ani cierpka. W sumie zielona u mnie ma plus.

Kolejny miradour to Salto da Farinha, czyli zielone pastwiska urywające się dramatycznym klifem. Akurat zmienił się wiatr i świeżość atalatyckiej bryzy ustąpiła swojskim nutom obornika. Cóż, o tym akurat w internetach nie piszą, a efekt uboczny intensywnego chowu krów na wyspach to intensywne zapachy. Ale masło, jak już wspomniałam, mają dobre.

Ostatnie trzy miradoury to wschodni kraniec wyspy. Pani z informacji turystycznej w Ponta Delgada zachęcała, żeby pojechać tam o wschodzie słońca, czyli ok 7.30. W sumie da sie zrobić, bo jest różnica -2 godziny w stosunku do czasu warszawskiego. Więc 6 rano to właściwie 8 na nasze. A jak serwują śniadania od 8.30, to jakby był już brunch. Wschodnie miradoury były pięknie też po południu: ten z latarnia morską na przylądku Arnel (ponta do Arnel) i dwa pięknie utrzymane tropikalne ogrody (oba ze stadami równie dobrze utrzymanych kotów): miradouro da Ponta do Sossego oraz miradouro da Ponta da Madrugada (to ten od wschodów słońca).

I tak nam minął dzień.

Trochę rzeczy praktycznych: po pierwsze, to wycieczka samochodowa. Autobusy lokalne są, ale bardziej przydatne kiedy masz w głowie konkretną miejscowość lub miejsce, np.: plantację ananasów pod miastem. Do objeżdżania wyspy lepiej wynająć samochód (ok 90 pln/dzień z podstawowym ubezpieczeniem). Uwaga na błoto – przy zdawaniu samochodu trochę się czepiali, że ochlapany… ale oddałam trochę więcej paliwa niż było umówione, więc obyło się bez dodatkowych opłat. Super działa informacja turystyczna (byłam w Ponta Delgada w centrum) – dzięki info zrobiłyśmy plan naszej wycieczki.

 

Dodaj komentarz