Taniec wśród kwitnących wiśni oraz kołysanki w jidisz

W sumie, jestem entuzjastką mojego zawodu, znaczy: lubię to, co robię. Chodzenie po muzeach sprawia mi przyjemność, a posiadanie uprawnień przewodnickich pozwala zaoszczędzić na biletach lub korzystać ze zwiedzań kuratorskich. Tak spędziłam luty i marzec przed sezonem turystycznym 2017, oraz nieliczne wolne chwile w kwietniu.

Moje warszawskie typy na wiosnę są dwa. Pierwszy, to „Podróż do Edo” w Muzeum Narodowym i oferta wykładów o drzeworytach oraz super warsztaty z tradycyjnego tańca japońskiego. Te kilka godzin spędzonych na szuraniu skarpetkami po podłodze muzealnego foyer przeniosło mnie mentalnie o prawie 20 lat wstecz.

— Łopatki razem, głowa wyprostowana, biodra niżej i złączyć kolana. Stopy prawie prostopadle. I całe ciało luźno… —  nasza instruktorka, Hana Umeda, przyjmowała tę pozycję lekko i z gracją, ale mnie po kilku minutach bolało dosłownie wszystko. W czasie studiów, prawie każde ferie i część wakacji spędzałam we Włoszech i często obserwowałam elegancki sposób poruszania się młodych Japonek. Rzymskie wakacje to część ich europejskiego grand tour. Japonki, które wtedy obserwowałam i poznałam, nie nosiły kimon, a jednak stawiały małe kroczki; ich plecy były nienagannie proste i, z ogromnym wdziękiem. przekrzywiały głowy, kiedy na coś patrzyły. —A teraz patrzymy na kwiaty wiśni w oddali i przekrzywiamy głowę, żeby je lepiej dostrzec — Hana Umeda wyjaśniła, że figury choreograficzne w tańcu mają zupełnie praktyczne wyjaśnienie, na przykład „obserwujemy płatki kwiatów”, albo „rozganiamy mgłę”.

Druga fajna wystawa to „Szafa grająca” w Polin i cała masa koncertów, warsztatów i spotkań z muzykami. Jest też fajny katalog do czytania, co ułatwia tworzenie domowej play listy. Zainteresowani muzyką z muzeum muszą ogarnąć zakupy we własnym zakresie; bo na wystawie nie sprzedaje się płyt. Co prawda, jest jedna część tej ekspozycji, która wygląda jak sklep z winylami, ale to tylko puste okładki. Podobno zwiedzających to myli, tak przynajmniej uprzedzali nas kuratorzy na oprowadzeniu dla przewodników POLIN.

Moja ulubiona część wystawy: klub na pięterku. Porządna scena, dobre światło i aż chce się śpiewać… tylko mikrofon odłączyli. Włączają dopiero na spotkania. W tym klubie jest o współczesnej muzyce żydowskiej, festiwalach, projektach, najważniejszych zespołach i artystach. Jest czego posłuchać!

Reasumując, drzeworyty do obejrzenia do 7 maja, na szafę grającą jest trochę więcej czasu. Więcej o tych wystawach na moim angielskim blogu:  Tailored tours in Poland:

https://tailoredtours.pl/2017/03/19/while-in-warsaw-go-to-edo/

https://tailoredtours.pl/2017/04/05/jukebox-jewkbox-music-in-polin-museum/

Warszawa, marzec 2017 r.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s